Goń się, Bethesda!!! #$@#$@$%@%^%&*%(! Goń się!!!
Człowiek gra w to gówno, wybacza wredne bugi, które co chwilę zmuszają go do szukania ratunku w twardych save'ach (jak mi się Piper zbiesiła cofnęłam się o 16, 16! leveli!), odczekuje ekrany ładowania co pięć minut po trzy minuty, biega jak chłopiec na posyłki w kółko to samo robiąc do porzygu, przerabia znoszone sukienki na materace, a bojlery na wieże strażnicze, znosi skopane systemy dialogów i rozwoju postaci (sic!) i jeszcze się uśmiecha, bo to, panie, Fallout w końcu... A potem męczy udręczoną duszę dylematami moralnymi - zabić tych czy tamtych, syna ubić? czy kumpli? W końcu wybiera, ze łzą w oku eksterminuje Dez przy dezaprobacie drogiej Pip, ubija całe Bractwo i smutny jak cholera puszcza kulkę Dansowi, z którym niegdyś ramię w ramię przemierzał pustkowia. Pociechę znajduje jedynie w tym, że pamiętał o biednym Virgilu, który zawdzięcza nam smukłość palców i który na pewno stworzy jakąś super-duper szczepionkę na wszystko, o czym na bank dowiemy się z rozbudowanego filmu końcowego, przecież to Fallout!
I jest, końcówka, syn-Ojciec (dobrze że nie duch święty) umiera, ekran zaciemnia się, czyżby...? Tak, to już! Kochanie, dawaj głośniej, otwieraj szampana, zakończenie!
A DOOOPA!!!
Nic! Nic! Nic w tej głupiej grze nie ma znaczenia! Nasze trudy, znoje, trudne wybory - nic! Nieważne czy zabijesz swojego syna czy kumpli, eksterminujesz pół świata dla takiej idei czy innej - na końcu masz smętny monolożek, po czym odchodzisz w stronę zachodzącego słońca z psem u boku (psem, który został porzucony jakieś sto godzin gry temu i nawet nie wiesz, gdzie się podział). Chciałam nawet przejść tę koopę drugi raz, ale PO CO?! PO CO TO WSZYSTKO? Jak można było tak ZNISZCZYĆ LEGENDĘ?!
Giń, Bethesda. Po prostu - GIŃ.
"jak mi się Piper zbiesiła cofnęłam się o 16, 16! leveli"
Tylko pieseł się liczy
"odczekuje ekrany ładowania co pięć minut po trzy minuty"
SSD, madafaka. Do you speak it?
A co do reszty to fakt, gra ssie pałke i wszystkie zakończenia też
PS. Na szczescie nie trzeba tej koopy przechodzic 2 raz, wystarczy w odpowiednich miejscach porobic SAVE'y i na jednym "przejściu" mozna zrobić w grze wszystko (mialem 100% osiagniec z podstawki)
Dokładnie, nic bardziej mnie w tej grze nie wkur*iło jak zakończenie będące istnym kijem w dupie. Coelho by się nie powstydził.
Nie to nie jest śmieszne. Może napisane kulawie ale oddaje czym ten Fallout jest. A jest kompletnie niczym, nie wytrzymuje w konkurencji z takim New Vegas. Bethesda wyraźnie olała to co graczom zawsze się w Falloutach podobało i czym były i konsekwentnie robi po swojemu ostatni chłam w przypadku fabuły. Zostaje tylko crafting i i budowanie osad, które wciągnęły mnie totalnie. Jedynie niektóre zadania poboczne czy znajdowane przedwojenne notatki czy holotaśmy dają klimat post apokaliptycznego świata.