Boże, tak się niesamowicie wkręciłam i polubiłam tych bohaterów, że zaczęłam beczeć jak bóbr na ostatniej scenie, dopóki Joseph nie otworzył oczu - wtedy płacz przerodził się w śmiech. Jak się cieszę, że skończyło się tak, jak przypuszczałam - banalnie, ale pięknie!