Inicjacyjna komedia erotyczna. Tom Cruise, Jackie Earle Haley i John Stockwell jadą na weekend do Tijuany, aby tam zaliczyć to i owo. Po drodze dołącza do nich Shelley Long. Nastawiona na seksturystyczne atrakcje ekipa przeżyje najgorętszy wypad swojego życia, choć niekoniecznie w tym sensie, jakiego by oczekiwali...
Wczesny film Curtisa Hansona to typowy dla lat 80. przykład "high school comedy". Humor nie jest tak sprośny, jak choćby w cyklu "Porky's", mamy za to fajny soundtrack z rock'n'rollowymi szlagierami, przyjemny klimat oraz znane twarze. Dla Cruise'a była to jedna z pierwszych poważnych ról (w tym samym roku wystąpił jeszcze m.in. w zbliżonym tematycznie "Risky Business") i już tutaj z gracją wpasowuje się w szaty harcerza o zniewalającym uśmiechu. Haley, który mógł poszczycić się najdłuższym stażem na ekranie spośród młodych gwiazd, na prawdziwą sławę poczekać będzie musiał jeszcze ponad dwie dekady. Stockwell w tym samym roku dał się zauważyć w "Christine" Carpentera, z Cruise'm spotka się jeszcze na planie "Top Guna", ale akurat jemu wielkie sukcesy i zaszczyty w dalszej karierze nie były pisane. Młodzieniaszkom matkuje Long i robi to z wdziękiem, który zapewnił jej krótkotrwałą popularność w latach 80.
Niezbyt to wszystko mądre, ale nastrój beztroski szybko udziela się widzowi. Gagi może nie są najwyższych lotów, obyło się jednak bez ordynarnych "dowcipasów". Obejrzeć, popatrzeć na gładkie buzie i zapomnieć.