Nie przemówisz. Próbowałem.

Ostatnimi czasy coraz większa rzesza ludzi zwraca uwagę na ten film, wygłaszając pochlebne opinie przez wzgląd na "ukazanie prawdy", czy nawet "bycie dokumentem".

Chyba wolałbym aby ten obraz pozostał niedocenionym, zapomnianym, niektórych nużącym filmem Kubricka niż żeby zyskiwał rzesze fanów z takimi opiniami.

Nie dociera, że film jest na podstawie książki. Nie dociera nic do ludzi, którzy uważają każdego za wroga ludzkości, uważają się za tak bardzo ważnych by być celem "depopulacji" i mnogich spisków, oraz uważają, że Tom Hanks posuwa dzieci w jelitko. Na wszystko dostaniesz zdupny argument, że ci źli ludzie właśnie tego chcą, takiego "zaślepienia". Przecież jesteśmy owieczkami OBUDŹCIE SIĘ LUDZIE.

Widziałem nawet filmik na YT w którym ktoś analizował film - na wstępie zaznaczył, że nie będzie się bawił w pierdołowate teorie spiskowe, gdyż film jest o czym innym. Możesz się domyślać z jakimi komentarzami się to spotkało: "Żadnych teorii o elitach? Na wstępnie łapka w dół i wyłączam to".


Ale serio, masz rację. Skoro miała to być współczesna adaptacja to jasne, że Kubrick podrasował motyw balu w orgię losowej elity, które na pewno się odbywają w mrocznych zakątkach świata, ale nie widzę sensu dopinać grubszej ideologii do tego.

Dokładnie, ale i tak nikogo nie przekonasz. Kubrick zekranizował tekst wybitnego austriackiego dramaturga Arthura Schnitzlera. Różnica podstawowa, to że akcja książki dzieje się na początku XX w. w Wiedniu, a Kubrick przeniósł akcję do współczesnego Nowego Yorku. I oczywiście cała akcja łącznie z balem została wymyślona przez Arthura Schnitzlera a nie Kubricka

Ale kto twierdzi, że Kubrick to wymyślił? To że film oparty jest na podstawie krótkiej nowelki nie zmienia tego, iż Kubrick mógł dodać sporo własnych rzeczy i opowiedzieć o tym o czym chciał. Wystarczy przypomnieć sobie jak mocno zmodyfikował "Lśnienie" Kinga. Motyw masonerii jest zdecydowanie głównym motywem filmu. Wystarczy przypomnieć sobie rozmowę z Zieglerem czy rozmowę małżonków na koniec podczas której wyglądają na dużo bardziej roztrzęsionych niż powinni być jeśliby chodziło wyłącznie o problemy małżeńskie.