Tom Cruise kradnie prawie cały film co filmowi to nie wychodzi na dobre Barry Seal Król przemytu miałbyć biografią właśnie o nim
o człowieku który pracował CIA z białym domem kartelem i jeszcze skimś po drodzę .Tylko ja miałem wrażenie że nie oglądam filmu
biograficznego a raczej komedie sensacyjna .Przez cały film oglądamy cwaniaka Toma który jak pisałem kradnie cały film .Reszta osób
jest tłem a przecież mamy słynny kartel narkotykoway kierowany przez samego Pablo Escobar który robi za dodatek .Chociaż na tym
filmie nie ma nudy ciagle coś dzieje a to Barry przerzuca narkotyki przez kraje czy broń mysli gdzie ukryć pieniądze otwiera kolejne
konta w bankach .Ale i tak ogląda się tego średnio a o Barrym wiemy tyle ile zjemy .5/10
Ten film to zlepek scen z początkiem i końcem. W środku jest pusto. Reżyser nawet nie sili się na budowanie napięcia czy jakikolwiek przekaz. Ktoś porównywał do "Wilka z Wall Street", takie porównanie to policzek dla Scorsese.
Przesadzasz. Nie każdy film z dramatycznym końcem musi mieć ciężką atmosferę przez większość trwania. Mi ten film oglądało się bardzo dobrze.